Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39145 osoby czytały to 529861 razy. Teraz jest 8 osób
      8 użytkowników on-line
     Tekst RODZINNA TRADYCJA
     był czytany 1992 razy

RODZINNA TRADYCJA

   WydawaÅ‚o mi siÄ™ dotÄ…d, że rodzinna tradycja to rzecz przekazywana z mozoÅ‚em z pokolenia na pokolenie. PielÄ™gnowana poprzez wpajanie odpowiednich zasad, zachowaÅ„. W każdym razie nie dziedziczona ot, tak sobie. Dopiero narodziny mojego syna i jego zachowanie przekonaÅ‚o mnie, że takÄ… tradycjÄ™ można nabyć zupeÅ‚nie innej zasadzie i w jednej chwili. Można jÄ… po prostu mieć gdzieÅ› we krwi.
   Mój syn na przykÅ‚ad odziedziczyÅ‚ po mnie przedziwny sposób raczkowania, który z żonÄ… nazywamy „dupkowaniem”. Otóż przesuwa siÄ™ on po pÅ‚askich powierzchniach, nie tracÄ…c wciąż postawy siedzÄ…cej, rÄ™kÄ… odpychajÄ…c siÄ™ jak wenecki gondolier swoim tyczkowatym wiosÅ‚em. KtoÅ› mógÅ‚by uznać, że to sposób dalece niewygodny i niepraktyczny, a nadto powolny. Zapewniam jednak, że mój chÅ‚opak rozwija prÄ™dkość, przy której ledwo za nim nadążam. A ponadto, ponieważ potrafi odpychać siÄ™ jedna rÄ™kÄ…, druga może nie tracić kontaktu z butelkÄ…, ciasteczkiem bÄ…dź też innÄ… interesujÄ…cÄ… rzeczÄ…, z którÄ… może siÄ™ przemieszczać po podÅ‚odze. Gdyby raczkowaÅ‚ w sposób tradycyjny, nie byÅ‚oby to możliwe.
   Ten jakże wygodnicki sposób raczkowania ostatecznie przekonaÅ‚ nas, że nie jest on z natury nonkonformistÄ…. To szalenie nas ucieszyÅ‚o, jako że nie przepadamy za tym typem postawy życiowej. A poczÄ…tkowo podejrzewaliÅ›my, że może być niÄ… obciążony, bo żadnej z zabawek nie używaÅ‚ w sposób, jaki byÅ‚ dla niej odgórnie wymyÅ›lony. Z czasem nawet najbardziej interesujÄ…cÄ… rzeczÄ… po kupnie nowej zabawki byÅ‚o to, jakie zastosowanie wymyÅ›li dla niej Jasiek.
   Kiedy jednak zaczÄ…Å‚ „dupkować”, przeanalizowaliÅ›my sposób jego bawienia siÄ™ różnymi rzeczami i doszliÅ›my do wniosku, że nasz syn podchodzi do sprawy nie w sposób nonkonformistyczny ale czysto praktycznie. No bo po co siÄ™ mÄ™czyć uderzajÄ…c w podÅ‚ogÄ™, w celu wydobycia dźwiÄ™ku, dwustronnie, grajÄ…cym mÅ‚oteczkiem? Nie dość, że trzeba wziąć zamach, to po każdym uderzeniu należy jeszcze ten mÅ‚oteczek przekrÄ™cić na drugÄ… stronÄ™. A przecież wystarczy wziąć jednÄ… stronÄ™ mÅ‚oteczka w usta a nastÄ™pnie poruszać trzonkiem. DziÄ™ki temu efekt dźwiÄ™kowy jest jeszcze wspanialszy, bardziej skondensowany. I na dodatek zostaje uzyskany dużo mniejszym nakÅ‚adem siÅ‚.
   Ten oryginalny sposób użycia zabawek z jednej strony Å›mieszyÅ‚ mnie, ale z drugiej nie dawaÅ‚ mi spokoju przez dÅ‚uższy czas. ZastanawiaÅ‚em siÄ™, z czego może on wynikać?
   Na rozwiÄ…zanie wpadÅ‚em w trakcie jednej z wizyt na moim basenie. Jest na nim maÅ‚y kawaÅ‚ek niby-rzeki. Za każdym razem, niemal obowiÄ…zkowo, staram siÄ™ z niego skorzystać. Jednak nigdy nie mam najmniejszej ochoty, żeby spÅ‚ynąć w dół, zawsze idÄ™ pod prÄ…d. Do tej pory nie zastanawiaÅ‚em siÄ™, dlaczego tak robiÄ™, traktujÄ…c fakt podążania pod prÄ…d jako oczywistÄ… oczywistość. I dopiero ostatnio, kiedy maÅ‚o siÄ™ nie zderzyÅ‚em ze spÅ‚ywajÄ…cym w dół…
   - Co pan, oszalaÅ‚? – zapytaÅ‚ siÄ™ pÅ‚ynÄ…cy z prÄ…dem. SpojrzaÅ‚em na niego zdziwiony. Nie znaÅ‚em go, ale kojarzyÅ‚em z widzenia. KiedyÅ› nawet sÅ‚yszaÅ‚em, jak rozmawiaÅ‚ z jakimÅ› swoim kolegÄ… i odniosÅ‚em wrażenie, że jest profesorem pobliskiej uczelni.
   - Nie, dlaczego?
   - To po diabÅ‚a pan tak caÅ‚y czas pod prÄ…d? Ludzie tu sobie chcÄ… wygodnie popÅ‚ywać… Jak pan siÄ™ chce zmÄ™czyć, to niech pan biega na dziesiÄ…te piÄ™tro i z powrotem – odpÅ‚ynÄ…Å‚, bo opieranie siÄ™ prÄ…dowi byÅ‚o ponad jego siÅ‚y.
   Zanim jednak zdążyÅ‚em dojść do koÅ„ca „rzeki” on już nadpÅ‚ywaÅ‚ ponownie z góry. Tym razem minÄ™ miaÅ‚ dużo bardziej pokojowÄ….
   - Ja przepraszam, że tak naskoczyÅ‚em, ale tu wszyscy tylko w dół, a pan jeden ciÄ…gle… Po co pan to robi?
   Wtedy, w jednej niemal chwili pojÄ…Å‚em, dlaczego idÄ™ pod prÄ…d. KtoÅ› mógÅ‚by pomyÅ›leć, że jestem w tym co robie krypto nonkonformistÄ…. Wprawdzie wprost nie wystÄ™puje przeciwko ustalonemu porzÄ…dkowi, ale neguje go na zasadzie przekory lub zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci. Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ sprzeczaÅ‚, na pewno bywam przekorny i zÅ‚oÅ›liwy. Lecz tylko czasem, bo nie brak we mnie odruchów mega konformistycznych, które kłócÄ… siÄ™ z przekorÄ… i chadzaniem pod prÄ…d.
   Do tamtej chwili na basenie nie zajmowaÅ‚em siÄ™ analizÄ… tego, dlaczego miewam tak różne życiowo postawy. ZresztÄ… niekiedy, ich ocena i zaklasyfikowanie bywa kÅ‚opotliwa. Na studiach prawniczych byÅ‚em postrzegany raczej jako outsider, z tendencjÄ… nonkonformistycznÄ…. W tym samym czasie w Å›rodowisku, powiedzmy, „artystycznym”, miaÅ‚em opiniÄ™ pragmatyka i dość dobrze zorganizowanego życiowo goÅ›cia (choćby przez sam fakt studiowania prawa).
   Lecz ta sytuacja na basenie jakoÅ› skÅ‚oniÅ‚a mnie do szybkiej analizy i dookreÅ›lenia mojej postawy życiowej. PomyÅ›laÅ‚em o moim synu i tym, że i jego podejrzewaliÅ›my o nonkonformistyczne chadzanie pod prÄ…d. A tymczasem on to robiÅ‚ po prostu „po swojemu”. ZupeÅ‚nie jak ja. Te dwa sÅ‚owa najlepiej oddajÄ… mój stosunek do wykonywania różnych rzeczy. Staram siÄ™ je robić „po swojemu”, nie korzystajÄ…c z utartych schematów.
   Nie zawsze oznacza to chadzanie pod prÄ…d. Zawsze jednak robiÄ…c coÅ› „po swojemu” i nie korzystajÄ…c z gotowych rozwiÄ…zaÅ„, muszÄ™ dobrze przemyÅ›leć caÅ‚e swoje postÄ™powanie. To, dlaczego robiÄ™ to tak, a nie inaczej. Czemu powinienem postawić nogÄ™ bardziej z lewej strony rzeki a nie z prawej. I po co gdzieÅ› mam siÄ™ zatrzymać, a gdzie indziej przyspieszyć. SpÅ‚ywajÄ…c w dół, po prostu dawaÅ‚bym siÄ™ ponieść nurtowi.
   Lecz przecież nie zawsze chadzam pod prÄ…d. Czasem, tak jak mój syn wymyÅ›lajÄ…cy nowy sposób używania dzieciÄ™cego mÅ‚oteczka, po prostu robie coÅ› w sposób mega konformistyczny. Ale robiÄ…c to inaczej niż ogólnie akceptowalny przepis użycia każdy z elementów muszÄ™ samodzielnie przemyÅ›leć i wziąć osobistÄ… odpowiedzialność za jego funkcjonowanie.
   Czasem to, co wymyÅ›lÄ™, jest lepsze od normy, czasem jest od niej gorsze, a czasem równie dobrze. Bilans być może wychodzi na zero. Ale wiedzÄ…c, że to jest robione „po swojemu” mam komfort, że zawsze mogÄ™ to zrobić inaczej i wszystko zależy ode mnie. Nie ulegam instynktowi stadnemu a to chroni mnie przed zadeptaniem przez bezrozumnÄ… tÅ‚uszczÄ™, ogrzewajÄ…cÄ… siÄ™ nawzajem wÅ‚asnym ciepÅ‚em i zmierzajÄ…ce w jedynie sÅ‚usznym kierunku…
   Teraz już wiem, że to, iż w czasach szkolnej mÅ‚odoÅ›ci nigdy nie sÅ‚uchaÅ‚em żadnego zespoÅ‚u, żadnego konkretnego rodzaju muzyki, nie miaÅ‚em żadnego idola, do którego siÄ™ staraÅ‚em upodobnić, nie byÅ‚o dzieÅ‚em przypadkiem. Nie byÅ‚o to też moim Å›wiadomym przemyÅ›lanym dziaÅ‚aniem. Bo do takich rzeczy jak „świadome, przemyÅ›lane dziaÅ‚anie” trzeba dorosnąć i nie sposób osiÄ…gnąć ten stan bÄ™dÄ…c nastolatkiem. Wtedy najÅ‚atwiej ulega siÄ™ modom, choć wierzy siÄ™, że doszÅ‚o siÄ™ do czegoÅ› rozumowo. Jednak nie przypadkiem obydwa najstraszniejsze totalitaryzmy swoich najbardziej fanatycznych zwolenników miaÅ‚y wÅ›ród mÅ‚odzieży, której wmówiÅ‚y, że myÅ›li lepiej od dorosÅ‚ych.
   Czemu wiÄ™c to zawdziÄ™czam? Zapewne dziwnemu instynktowi, który odziedziczyÅ‚em po swoich przodkach a w pierwszym rzÄ™dzie po moim tacie. CzemuÅ›, co, mam nadziejÄ™, odziedziczyÅ‚ również po mnie mój syn, instynktownie szukajÄ…cy innego sposobu użycia zabawek od tego, który mógÅ‚by zaobserwować u rówieÅ›ników. DziÄ™ki temu, że jest tÄ… cechÄ… „genetycznie obciążony”, że ma te rodzinnÄ… tradycjÄ™ po prostu „we krwi”, jestem o niego spokojniejszy i wierzÄ™, że nie podda siÄ™ jakimÅ› modom, nowinkom lub stadnemu instynktowi. I że nie stanie siÄ™ nigdy nonkonformistÄ….
   Bo nonkonformiÅ›ci, to najnudniejsi ludzie jakich w życiu znam. Rozmowa z nimi jest stratÄ… czasu. SilÄ…c siÄ™ bowiem na niezależność, powtarzajÄ… znane wszystkim wyÅ›wiechtane slogany i formuÅ‚ki, które ktoÅ› im wklepaÅ‚ w gÅ‚owÄ™. KażdÄ… ich odpowiedź znam wÅ‚aÅ›ciwie z góry i mógÅ‚bym jej udzielić w zamian za rozmówcÄ™.
   Bo żeby mieć do powiedzenia coÅ› ciekawego, nie można myÅ›leć jak konformistÄ… ani nonkonformista. Trzeba myÅ›leć po swojemu.
   A panu na basenie, na jego pytanie, dlaczego idÄ™ pod prÄ…d, odpowiedziaÅ‚em krótko:
   - Bo u nas to, na szczęście, taka rodzinna tradycja.
   WiÄ™cej nie mogÅ‚em mu powiedzieć, bo znów nie byÅ‚ w stanie oprzeć siÄ™ prÄ…dowi.
   

Komentarze czytelników