Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39756 osoby czytały to 537277 razy. Teraz jest 1 osoba
      1 użytkowników on-line
     Tekst TAKA PIĘKNA MIŁOŚĆ
     był czytany 1685 razy

TAKA PIĘKNA MIŁOŚĆ

   Wydawali siÄ™ być dla siebie stworzeni. No może nie od poczÄ…tku, bo nawet gdy siÄ™ już znali, zdecydowali siÄ™ jeszcze na inne zwiÄ…zki. Iza pozwoliÅ‚a siÄ™ adorować wielbicielowi jej lirycznych wierszy i eterycznej osobowoÅ›ci, który na wieczory poezji przyjeżdżaÅ‚ dobrym autem. PaweÅ‚ ugrzÄ…zÅ‚ w oparach namiÄ™tnoÅ›ci z kilka lat od niego mÅ‚odszÄ… licealistkÄ…, obdarzonÄ… niewyobrażalnej wielkoÅ›ci biustem. Ale to byÅ‚o tylko chwilowe i przelotne, dlatego minęło niepostrzeżenie, nie zostawiajÄ…c w ich poetyckich duszach żadnego niepotrzebnego Å›ladu.
   Gdy oboje znów byli wolni i bez zobowiÄ…zaÅ„, daÅ‚o siÄ™ zauważyć, że zerkajÄ… coraz ciekawiej w swojÄ… stronÄ™.
   - Ja wam mówiÄ™, coÅ› z tego bÄ™dzie – oÅ›wiadczyÅ‚ Jan, którego ciężka liryka przyciÄ…gaÅ‚a do niego zwykle wielbicielki gotyku, noszÄ…ce na sobie wyÅ‚Ä…cznie różne odcienie czerni.
   - Pytanie tylko co? – zapytaÅ‚em.
   - No a co ma być?
   - Ze zwiÄ…zku kobiety i mężczyzny może być seks, może być miÅ‚ość, a w skrajnych wypadkach, jedno i drugie – zauważyÅ‚ smÄ™tnie Stefan, którego poezja raczej nie fascynowaÅ‚a pÅ‚ci piÄ™knej.
   - WiÄ™c ja uważam, że to bÄ™dzie pewnie taki skrajny wypadek – stwierdziÅ‚ Jan.
   - No to bÄ™dzie piÄ™kna miÅ‚ość – powiedziaÅ‚ z żalem i nutkÄ… zazdroÅ›ci Stefan.
   - To siÄ™ zobaczy – zaoponowaÅ‚em.
   - Jak ma nie być piÄ™kna, jak oboje majÄ… te same zainteresowania, a na dodatek sami w sobie sÄ… caÅ‚kiem atrakcyjni? SÄ… skazani na piÄ™knÄ… miÅ‚ość. Zobaczycie, że wkrótce przybÄ™dzie nam peÅ‚no piÄ™knych wierszy miÅ‚osnych. A najpiÄ™kniejsze bÄ™dÄ… mieli na pewno rozstanie.
   - No to jak ta miÅ‚ość może być piÄ™kna, jeÅ›li już dziÅ› wiadomo, że ma siÄ™ skoÅ„czyć?
   - Wszystko, co dobre, kiedyÅ› siÄ™ koÅ„czy. I oni kiedyÅ› siÄ™ skoÅ„czÄ… – zawyrokowaÅ‚ Stefan znany z pesymistycznego podejÅ›cia do życia. – Ale pozostanÄ… po tej miÅ‚oÅ›ci wiersze i one uczyniÄ… jÄ… piÄ™knÄ….
   Przypuszczenia, że Iza i PaweÅ‚ majÄ… siÄ™ ku sobie, znalazÅ‚y wkrótce potwierdzenie w trakcie cotygodniowych spotkaÅ„ naszego Klubu Poezji „To byÅ‚ naprawdÄ™ fascynujÄ…cy wieczór”. Najpierw zaczÄ™li stawać podczas rozmów obok siebie, potem ich dÅ‚onie nieÅ›miaÅ‚o szukaÅ‚y siÄ™ gdzieÅ› za plecami, a później znajdowaÅ‚y siÄ™ wspólnie u ich boku. Kiedy wreszcie ona wtuliÅ‚a siÄ™ w niego, a on objÄ…Å‚ jÄ… delikatnie ramieniem, wszyscy wiedzieli, że to już.
   Kolejne wydarzenia nastÄ…piÅ‚y też dość szybko. Nie minÄ…Å‚ miesiÄ…c od pierwszego przytulenia, a Iza i PaweÅ‚ mieszkali już razem. Wróble na dachu zaczęły ćwierkać o ich rychÅ‚ym Å›lubie, a bociany zdawaÅ‚y siÄ™ stukać w okiennice ich wspólnego domostwa, domagajÄ…c siÄ™ zaproszenia. Tylko jedna rzecz nas trochÄ™ niepokoiÅ‚a...
   - CzytaÅ‚eÅ› ostatni wiersz PawÅ‚a? – zapytaÅ‚ mnie Jan.
   - Nie, jakoÅ› nie zauważyÅ‚em, żeby byÅ‚ w „Próbie Atmosfery” – tak nazywaÅ‚o siÄ™ nasze klubowe pismo.
   - Bo go nie byÅ‚o. PaweÅ‚ pokazaÅ‚ mi go na kartce...
   - I co? O miÅ‚oÅ›ci byÅ‚?
   - SÄ™k w tym, że nie wiadomo o czym byÅ‚. Nie bardzo wiedziaÅ‚em, co mu mam powiedzieć po przeczytaniu. Jakbym czytaÅ‚ jakieÅ› wypociny szóstoklasisty. A przecież wiesz, że ja wiersze PawÅ‚a bardzo lubiÄ™...
   - Ja też – zaczÄ…Å‚em szukać w pamiÄ™ci, co mi siÄ™ ostatnio podobaÅ‚o w poezji PawÅ‚a. – Ale jakoÅ› dawno żadnego nie czytaÅ‚em.
   - Ja tak samo! O ile nie liczyć tej żenady, którÄ… mi pokazaÅ‚.
   - To znaczy, że już zaczÄ™li sobie dopierdalać – wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ rzeczowo do rozmowy Stefan i oblizaÅ‚ spierzchniÄ™te wargi.
   - Już? – skrzywiÅ‚em siÄ™ powÄ…tpiewajÄ…co. – Przecież oni sÄ… ze sobÄ… dopiero pół roku.
   - To spokojnie wystarczy, żeby siÄ™ znienawidzić – stwierdzi stanowczo Stefan.
   - Ale ja byÅ‚em u nich wczoraj wieczorem i wprost sobie z dzióbków spijali – zaprotestowaÅ‚ Jan.
   - Udawali.
   - Ale po co?
   Na to pytanie Stefan nie byÅ‚ w stanie odpowiedzieć. Ale jeÅ›li Iza i PaweÅ‚ rzeczywiÅ›cie udawali, wychodziÅ‚o im to Å›wietnie. Przez caÅ‚y czas wyglÄ…dali bowiem jak para zakochanych i nic nie wskazywaÅ‚o, że coÅ› jest miÄ™dzy nimi nie tak. Tylko ten ciÄ…gÅ‚y brak wierszy mógÅ‚ niepokoić. Lecz czy mogliÅ›my przypuszczać, że ten drobiazg spowoduje rozkÅ‚ad ich zwiÄ…zku? A jednak...
   - To już jest koniec – oÅ›wiadczyÅ‚ Jan po jednym z wieczorów.
   - Nie ma już nic, jesteÅ›my wolni, możemy już iść – zachrypiaÅ‚ sÅ‚owa znanej piosenki Stefan, który zdążyÅ‚ już wypić dwa maÅ‚e piwa.
   - Zamknij siÄ™ – warknÄ…Å‚ Jan i nasz kolega poeta zamilkÅ‚ jak niepyszny.
   - Nie ma siÄ™ czym denerwować, jak nie lubisz Elektrycznych Gitar...
   - Nie o to chodzi...
   - A o co? – zapytaÅ‚em.
   - Wszystko siÄ™ jakoÅ› rozpada. Klub przestaje powoli istnieć, coraz mniej osób przychodzi...
   - To byÅ‚o pewne – stwierdziÅ‚em ze smutkiem. – My jeszcze mieliÅ›my trochÄ™ spoÅ‚ecznikowskiej żyÅ‚ki, ci mÅ‚odsi majÄ… tylko postawÄ™ roszczeniowÄ…. Im siÄ™ należy, oni wymagajÄ…, ale żeby ruszyć tyÅ‚ki i coÅ› zrobić, to nie bardzo. A to samo z siebie nie dziaÅ‚a, trzeba coÅ› robić, poÅ›wiÄ™cać czas, żeby siÄ™ krÄ™ciÅ‚o.
   - Co chcesz – Jan rozÅ‚ożyÅ‚ bezradnie rÄ™ce. – Do nas i tak nie przychodzÄ… najgorsi, wiÄ™kszość jeszcze po bożemu studiuje przez pięć lat, a teraz to wszyscy chcÄ… zrobić magistra w najwyżej trzy.
   - Tak, Å›wiat siÄ™ strasznie rozpÄ™dziÅ‚ – wypiÅ‚em Å‚yk swojego piwa.
   - PrzestaÅ„cie, bo siÄ™ czujÄ™ jak na stypie – Stefan otarÅ‚ kÄ…cik oka, jakby miaÅ‚ zamiar siÄ™ rozpÅ‚akać.
   - Ale na to wyglÄ…da, że to jest prawda – wzruszyÅ‚em ramionami. – My też mamy coraz mniej czasu. Ja siÄ™ za dwa tygodnie wyprowadzam z domu i idÄ™ do pracy. I obawiam siÄ™, że też bÄ™dÄ™ zaglÄ…daÅ‚ rzadko. O ile bÄ™dzie gdzie zaglÄ…dać.
   - Dajcie spokój – Stefan nie wytrzymaÅ‚ i Å‚zy skapnęły mu na policzek. – Ma któryÅ› chusteczkÄ™ higienicznÄ…?
   - Mam ostatniÄ… – Jan wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni plastikowe opakowanie i podaÅ‚ je koledze. – Ale zachowaj sobie jÄ… na później, bo to jeszcze nie koniec zÅ‚ych wiadomoÅ›ci.
   - LitoÅ›ci ! – zakwiliÅ‚ bÅ‚agalnie Stefan.
   - Co siÄ™ staÅ‚o?
   - Iza z PawÅ‚em siÄ™ rozstali.
   - Dopierdolili sobie?! – zapytaÅ‚ Stefan z nadziejÄ… i po raz pierwszy tego wieczora siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.
   - Jak ja ci zaraz.... – idol fanek gotyku wziÄ…Å‚ szeroki zamach, jakby chciaÅ‚ uderzyć kolegÄ™, choć byÅ‚o jasne, że tego nie zrobi. Ale mimo to Stefan spojrzaÅ‚ na niego ze strachem.
   - Co z nimi? – zapytaÅ‚em.
   - Rozstali siÄ™ trzy tygodnie temu. PaweÅ‚ mi trochÄ™ opowiadaÅ‚, bez szczegółów. KupiÅ‚ jej róże i powiedziaÅ‚, że dÅ‚użej tak nie wytrzyma.
   - A ona co na to?
   - Odetchnęła z ulgÄ…, bo też już miaÅ‚a tego dosyć. Od roku nie napisaÅ‚a niczego, co sama mogÅ‚aby uznać za wiersz.
   - Rozstali siÄ™ przez twórczÄ… impotencjÄ™?! – pokrÄ™ciÅ‚ z niedowierzaniem gÅ‚owÄ… Stefan. – Nie wierzÄ™, musieli sobie zacząć do... – zawahaÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ niepewnie na Jana. Po chwili dokoÅ„czyÅ‚. – kuczać. Dokuczać sobie musieli – podkreÅ›liÅ‚, co chciaÅ‚ powiedzieć.
   - Nic z tych rzeczy. Do koÅ„ca byÅ‚o im ze sobÄ… dobrze. Ale gasÅ‚o w nich uczucie i nie byli w stanie go sobie w żaden sposób podsycić.
   - Poważna sprawa – pokiwaÅ‚em gÅ‚owÄ… ze smutkiem. – I naprawdÄ™ myÅ›lisz, że to przez wiersze?
   - Oni tak uważajÄ…. Prawdy pewnie nigdy nie poznamy – wyciÄ…gnÄ…Å‚ i zapaliÅ‚ papierosa. – Ale PaweÅ‚ mówiÅ‚ mi, że to wyglÄ…daÅ‚o, jakby ich wzajemna obecność wyÅ‚Ä…czaÅ‚a część ich mózgu. TÄ™ odpowiedzialnÄ… za uczucia...
   - I pisanie wierszy – dokoÅ„czyÅ‚ za niego Stefan. – Ale swojÄ… drogÄ… to niesamowite. PamiÄ™tacie, jakie PaweÅ‚ waliÅ‚ erotyki dla tej cycatej licealistki?
   - Ba – oczy Jana zrobiÅ‚y siÄ™ rozmarzone.
   - A tu nic! A przecież Iza, też taka sobie, caÅ‚kiem niezÅ‚a, można by rzec. Wprawdzie biust nie ten, ale jednak. No i po tej cycatej zostanÄ… takie Å‚adne wiersze, a po Magdzie nic.
   - Ironia losu...
   - Mam pomysÅ‚! – powiedziaÅ‚em to tak nagle i gÅ‚oÅ›no, że obydwaj drgnÄ™li nerwowo. - Nie możemy dopuÅ›cić, żeby taka piÄ™kna miÅ‚ość byÅ‚a bez wiersza!
   - Ale jak? ZapÅ‚odnimy ich na boku? – Stefan nie bardzo rozumiaÅ‚, o co mi chodzi, ale wizja zapÅ‚adniania na boku wyraźnie mu siÄ™ spodobaÅ‚a.
   - Nie. Sami napiszemy ten wiersz...
   - Eeee, chyba nie bardzo mi siÄ™ chce – skrzywiÅ‚ siÄ™ Jan.
   - Nie to nie, zrobiÄ™ to sam.
   - Ja też spróbujÄ™ – zadeklarowaÅ‚ Stefan bez wiÄ™kszego przekonania.
   - No to może ja też. Ale nie teraz – zastrzegÅ‚ siÄ™ Jan.
   Nie mam pojÄ™cia, czy coÅ› napisali. ZaczynaÅ‚o siÄ™ moje prawdziwe, dorosÅ‚e życie. Po tym wieczorze wpadÅ‚em już tylko dwa razy do klubu. Później byÅ‚y wakacje, kiedy klub zwyczajowo zawieszaÅ‚ dziaÅ‚alność. A gdy nadszedÅ‚ wrzesieÅ„, klub przestaÅ‚ istnieć. Nie mam pojÄ™cia, co dokÅ‚adnie dziaÅ‚o siÄ™ potem z IzÄ… i PawÅ‚em. ObiÅ‚o mi siÄ™ tylko o uszy, że ona wyszÅ‚a za mąż, a on żyje z jakÄ…Å› sporo starszÄ… od siebie kobietÄ….
   ZastanawiaÅ‚em siÄ™ kilkukrotnie, co spowodowaÅ‚o tÄ™ twórczÄ… niemoc Magdy i PawÅ‚a, gdy byli razem. Może do tej pory byli przyzwyczajeni do podziwu, do tego, że to oni pisali wiersze, a teraz stanÄ™li w sytuacji pewnej rywalizacji? Mam wrażenie, że byÅ‚ w nich pewien strach przed ocenÄ… najbliższej im osoby.
   Ten przykÅ‚ad pokazuje niestety, że miÅ‚ość nie zawsze dodaje skrzydeÅ‚. A czasem je wrÄ™cz krÄ™puje. I bywa, że najbardziej poetyczny przykÅ‚ad miÅ‚oÅ›ci, może nie pozostawić po sobie poetyckiego Å›ladu.
   

Komentarze czytelników